Radni z Wronek przecierają oczy ze zdumienia
Po wypowiedzeniu umowy koalicyjnej przez radnych Platformy Obywatelskiej na początku br. które spowodowało, że większość w Radzie Miasta i Gminy Szamotuły popierająca burmistrza Włodzimierza Kaczmarka, stanęła pod znakiem zapytania, wielu obserwatorów życia publicznego gminy zadawała sobie pytanie: co dalej?
Radni z Wronek przecierają oczy ze zdumienia.
Bez wątpienia takie pytanie zadawał sobie również włodarz miasta i gminy wraz z radnymi, którzy przy nim pozostali. A co mogło się stać? Wiele. Od zmiany składów członków komisji wraz z przewodniczącymi tych komisji, po zmianę nawet przewodniczącego Rady Mariana Płacheckiego, który zresztą na jednej z sesji wyraził się jasno, że jemu wcale nie zależy na tym, aby na fotelu przewodniczącego Rady dalej zasiadać. Nic jednak nie wskazuje na to, że się coś zmieni, i że w ogóle ktoś o jakichkolwiek zmianach dyskutował. Wbrew zasadom, że w Radzie rządzi demokratyczna większość tych, których jest więcej, w gminie Szamotuły realnie rządzi mniejszość.
Nie będzie wniosku o nieudzielenie absolutorium dla burmistrza Szamotuł.
Jak życie pokazało opozycja leniwie podeszła do wzięcia na siebie odpowiedzialności za gminę i przejęcia władzy w Radzie. Znowu sprawdziło się stare powiedzenie, byłego radnego powiatowego Macieja Trąbczyńskiego, że nie chodzi o to, aby złapać króliczka, ale o to, żeby go gonić. Choć z nieoficjalnych rozmów dowiadujemy się, że burmistrz Szamotuł realnie obawiał się możliwości czarnego scenariusza np. złożenia przez aktualną większość wniosku o nieudzieleniu mu absolutorium za 2022 r. dziś już wiadomo, że nic takiego się nie wydarzy. W miniony piątek Komisja Rewizyjna pozytywnie zaopiniowała wniosek o udzielenie burmistrzowi Włodzimierzowi Kaczmarkowi absolutorium za 2022 r.
Na początku br. kiedy radny Bartosz Węglewski wypalił na swoim profilu FB, że on i radna Joanna Ludwiczak z Platformy Obywatelskiej opuszczają koalicję z Włodzimierzem Kaczmarkiem w Radzie Miasta i Gminy Szamotuły, można było przypuszczać, że najaktywniejszy radny opozycyjny Paweł Łączkowski (na zdjęciu z Bartoszem Węglewskim), już zaciera ręce i szykuje się do objęcia stanowiska przewodniczącego którejś z Komisji, żeby nie wspomnieć o najwyższym fotelu, czyli przewodniczącego Rady. Nic takiego nie ma miejsca.
„Chciałabym, ale się boję?”
Nie tylko Paweł Łączkowski, ale żaden z innych opozycyjnych radnych przez ostatnie kilka miesięcy, nie zdradzili nawet minimalnego zainteresowania przejęciem odpowiedzialności za lokalną politykę. Czy coś się zmieniło? Tak! Przez cztery lata opozycja narzekała, że nie ma wpływu na większość, że nic nie może, bo ówczesna – była już koalicja – odebrała im wszelkie atuty. W tym najważniejszy, nie wybierając nawet na zwykłych członków poszczególnych Komisji. Teraz kiedy przewaga w Radzie przeszła na stronę opozycji, wszystko wygląda tak samo jak przedtem, jakby się nic nie zmieniło.
Podobno Radni z Wronek, gdzie niedawno większość w Radzie (a zaraz potem 20% pensji) utracił włodarz miasta, przecierają oczy ze zdumienia.