Ładunek wybuchowy na sesji Rady Miasta i Gminy Szamotuły
Joanna Ludwiczak z PO, wyciągnęła zawleczkę z politycznego „granatu”. Zaprawiona w bojach Dominika Buchwald z PiS, ze stoickim spokojem oddaliła niebezpieczeństwo i zabezpieczyła ładunek. Nikomu nic się nie stało.
Do niebywałej sytuacji doszło podczas ostatniej w tym roku sesji Rady Miasta i Gminy Szamotuły 28.12.22 r. Nikt z uczestników obecnych na sali sesyjnej i obserwatorów przed komputerami, z pewnością nie spodziewał się, że Joanna Ludwiczak z PO wyciągnie zawleczkę z przysłowiowego politycznego „granatu”.
Do „eksplozji” nie doszło.
Wszystko miało iść sprawnie. Tak jak dotychczas bywało. Do Urzędu wpływa skarga na burmistrza. Złożona z radnych burmistrza komisja skarg, rozpatruje skargę. Wystawia negatywną opinię i stawia wniosek o uznanie skargi za bezzasadną. Na sesji koalicja burmistrza Szamotuł głosuje za uznaniem skargi za bezzasadną i sprawa załatwiona.
Tym „Razem”(?) było inaczej.
Sprawa dotyczyła skargi na działalność burmistrza, w temacie rozstrzygnięcia konkursu ofert na zaprojektowanie i wykonanie dwóch rzeźb, które niebawem mają wypełnić krajobraz szamotulskiego Rynku. To rzeźby Św. J. Nepomucena i Pary Szamotulskiej. Wszystko szło gładko i sprawa nie wyglądała na tak poważną, do póki Joanna Ludwiczak nie zabrała głosu. W czasie rozpatrywania skargi na sesji, radna Ludwiczak poprosiła Przewodniczącego Rady Mariana Płacheckiego, o pozwolenie na wypowiedzenie się obecnego na sali prawnika, który reprezentował jednego z zainteresowanych rzeźbiarzy, a którego oferta została odrzucona.
Przewodniczący Marian Płachecki, znany z tego, że w jego opinii mównica w sali sesyjnej Urzędu, to nie scena amfiteatru w Opolu i tu nie może sobie występować (debiutować), każdy kto chce – odmówił – słusznie podając, że zgodnie ze Statutem Miasta i Gminy Szamotuły oraz załączonym do niego Regulaminem, w trakcie obrad radnych zwanych sesją, głos mogą zabierać wyłącznie radni.
W trakcie obrad, dyskusji, głosowań, udział mogą brać tylko radni.
Ponieważ radnej Joannie Ludwiczak ten przepis nie przypadł do gustu, a zależało jej, aby przed głosowaniem w sprawie skargi na burmistrza, radni zapoznali się ze stanowiskiem strony skarżącej. Wnioskodawczyni poprosiła nieugiętego Mariana Płacheckiego o przerwę w obradach. Przewodniczący przychylił się do wniosku i zarządził 15 min. przerwy. W związku z czym radni w sali obok, mogli wysłuchać przedstawiciela skarżącego i jego opinii.
Co ciekawe i zaskakujące, w spotkaniu z przedstawicielem strony skarżącej w sali obok, udział wziął oprócz radnej Joanny Ludwiczak, drugi radny Platformy Obywatelskiej – Bartosz Węglewski. To, że radny przysłuchiwał się tylko wypowiedzi, nie oznaczało jeszcze nic sensacyjnego. A już na pewno nie to, że Bartosz Węglewski zagłosuje za uznaniem skargi na burmistrza za zasadną. Ale sam fakt, że dwoje radnych PO z koalicji Włodzimierza Kaczmarka, idzie do pomieszczenia obok, porozmawiać o Włodzimierzu Kaczmarku z opozycją, już samo w sobie mogło mieć charakter „wybuchowy”.
Piękna Dominika Buchwald wzięła sprawy w swoje dłonie.
Pobyt 15 min. przy jednym stole z przystojnym Bartoszem Węglewskim z PO, nie oszołomił radnej Dominiki Buchwald z PiS-u. Zaprawiona w bojach piękna radna z Prawa i Sprawiedliwości, ze stoickim spokojem zabezpieczyła „ładunek” przed eksplozją i po powrocie do obradowania, w trakcie głosowania nad uznaniem skargi na burmistrza Szamotuł za bezzasadną, wstrzymała się od głosu.
Wstrzymujący się głos Dominiki Buchwald, uchronił burmistrza Szamotuł Włodzimierza Kaczmarka, przed uznaniem skargi na jego działalność za zasadną. „Owacjom”, a raczej ich ciszy nie było końca. Podczas przerwy w obradach, zazwyczaj występującą w opozycji do burmistrza Dominikę Buchwald zapytaliśmy, co takiego stało się, że tym razem zagłosowała inaczej jak pozostali członkowie opozycji. Radna odpowiedziała, i słusznie, że każdy ma prawo do głosowania zgodnie ze swoją wolą.
Oszołomiony był za to z tego wszystkiego Przewodniczący.
Marian Płachecki z tak oszałamiających sytuacji nie wyszedł bez szwanku. Panu Marianowi jeszcze przez następną godzinę sesji, myliły się wnioski z uchwałami, głosowania z audytami, budżet z… itd. Dopiero po kolejnej, tym razem półgodzinnej (!) przerwie, Marian Płachecki powrócił do swojej najwyższej formy w roli przewodniczącego obrad.
„Bujaniem w obłokach” opozycji, jakby to było pięknie, utrzeć nosa burmistrzowi Szamotuł i uznać skargę na jego działalność za zasadną, nie było końca w gminie Szamotuły, aż do wieczora 28 grudnia 2022 r. Jeszcze wiele godzin po zakończeniu sesji.
Ostatecznie radna Joanna Ludwiczak konsekwentnie głosowała przeciwko uznaniu skargi za bezzasadną. Natomiast jej kolega z PO radny Bartosz Węglewski, nie miał tak konkretnie sprecyzowanych poglądów i wstrzymał się od głosu.
Jakie są konsekwencje lub sankcje, uznające skargę na wójta, burmistrza, czy prezydenta miasta za zasadną w Polsce? Żadne. Czyli: „A my nie mamy Pańskiego płaszcza. I co nam pan zrobisz?„.
Bo generalnie zgoda, że pozamiatane było. Z tego co zrozumiałem.
Byłem wówczas na posiedzeniu. W tej sprawie, czy przedstawiciel Skarżącego może zabrać głos wypowiadało się kilka osób, w tym radca prawny Miasta. I stanęło na tym, że nie ma przeszkód prawnych (ani w statucie ani w regulaminie), i że to Pan Przewodniczący ma władzę zdecydować, czy głos w sprawie skargi będzie udzielony przed głosowaniem w sprawie skargi. Ostatecznie to Przewodniczący podjął decyzje, żeby nie udzielić głosu przed decyzją. Żenująca ogólnie sprawa, tj. na etapie wcześniejszym – chodziło o rzeźby, powinna być od początku bardziej publiczna itd. Każdy powinien mieć głos.
Witam serdecznie. Bardzo dziękuję za komentarz. Nie jest moją rolą, aby dyskutować z opinią, zwracam się jedynie z propozycją zapoznania się z Regulaminem Rady Rozdział II paragrafy od 20 do 23. w związku z artykułem 29 Statutu Gminy, oraz Statutem Gminy Rozdział II artykuł 19. Z tego co kojarzę (mam wątpliwości bo Pan Radca Prawny chyba nie mówił do włączonego mikrofonu) zrozumiałem to tak, że ani Statut ani Regulamin Rady nie mówi wprost, że osoba z zewnątrz nie może zabrać głosu. Ja z kolei pisząc artykuł kierowałem się swoją skromną intuicją, że jeżeli przepis Statutu i Regulaminu, wśród osób mogących zabierać głos nie wymienia wprost np. mieszkańca lub jego pełnomocnika, oznacza to, że mieszkaniec nie jest brany pod uwagę. Statut i Regulamin konkretnie reguluje kto może zabrać głos i kropka, nie zajmuje się w swej treści tym kto nie może. Taka jest moja interpretacja. Natomiast uprzedzę pytanie, oczywiście Statut mógłby być bardziej szczegółowy i odnieść się wprost, do tego konkretnie np. poza wymienionymi osobami nie może zabrać głosu nikt więcej. Myślę jednak, że autorom Statutu albo nie przyszło do głowy, że ktoś w ogóle będzie chciał zabrać głos, albo specjalnie pozostawili przepis do dowolnej interpretacji *Jakie to polskie 🙂
Reasumując, jeśli przyjąć Pańską wersję, radca prawny Przemysław Czaczyk zauważył, że Statut nie zabrania wprost zabierania głosu osobom trzecim i jednocześnie dał do zrozumienia przewodniczącemu, że przepis umożliwia powzięcie decyzji przez niego. Choć taka sytuacja zdarza się sporadycznie, przy całym szacunku do czytelnika, podtrzymuję, że na podstawie mojej powyższej interpretacji, moim zdaniem Pan Marian Płachecki zachował się właściwie.
Odniósłbym się jeszcze do innej kwestii. Nie pojmuję, po co ta cała procedura skargi na działalność wójta, burmistrza, prezydenta, skoro nie niesie to za sobą żadnych konsekwencji. Po co ta cała hulanka? Bez sensu, skoro to i tak nie ma żadnego znaczenia. Pozdrawiam.
Ja to zrozumiałem w ten sposób, że chodzi o to, żeby ogólnie ludzie wiedzieli, że taka sprawa jak wybór projektu i wykonawcy rzeźby na rynku w ogóle miała miejsce… Bo chyba poza wójtem nikt nie wiedział, jaka rzeźba ma stanąć na rynku.